Pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy po przekroczeniu granicy polsko-ukraińskiej to zupełnie inny wygląd znaku wyznaczającego przejście dla pieszych. Kolorystyka jest taka sama, jednak ludzik wygląda inaczej – jest nieco przygarbiony i ma taką dziwną, jajowatą głowę. Dokładnie tak samo ten znak wygląda w Rosji. Wyjeżdżając na Ukrainę przekroczyłem polską granicę po raz pierwszy, moje kolejne podróże potwierdziły, że wygląd tego znaku zdecydowanie różni się w poszczególnych krajach. Na terenie Czech np. dominującym kolorem jest czerwony, a sam ludzik ma na głowie kapelusz. Zagraniczna turystyka zawsze sprawiała, że wychwytywałem właśnie tego typu drobne różnice. Z Londynu najlepiej zapamiętałem to, że przechodząc na czerwonym świetle nie dostanę mandatu (podobnie jest na przykład w Rzymie, choć tego akurat miasta jak do tej pory nie udało mi się odwiedzić). W krajach postsowieckich zdziwił mnie jeszcze wygląd toalet publicznych – nie ma w nich sedesów, potrzeby załatwia się w kucki.